Wspomnienia szarego łakomczucha

Pandemiczny duet, czyli historia bikini z czekoladą w tle

Aleksandra Zasimowicz

Od kiedy słowo pandemia przestało przerażać, a internet zalały wzmacniające memy, coraz częściej słyszałam, że powinnam się nie tylko czegoś nowego nauczyć, ale przede wszystkim opublikować to w sieci. Wymóg bycia na czasie tak mnie stresował, że nawet cała tabliczka czekolady nie była w stanie podnieść mojego poziomu endorfin na wystarczającą wysokość. O dziwo podnosiła natomiast wielkość mojej siły ciężkości. Nic więc dziwnego, że ucieszyłam się niezmiernie informacją, że lata w tym roku nie będzie i można zjeść tonę, a nie jedną czekoladę, bo i tak strój ochronny pozwoli zrównać się chudym i grubym w radosnym poczuciu bycia pięknym bez diet, głodówek, siłowni i innych upiększających tortur.

Potrzeba pracy twórczej, a może wręcz naukowej!

Odkryłam wreszcie, czegóż to właśnie chcę się nauczyć. Postanowiłam znaleźć najsmaczniejszą czekoladę. Postanowiłam problem potraktować poważnie i potrzebowałam dużej grupy badawczej. Nauczyłam się już od wszystkich piosenkarek, że praca musi być bardzo ciężka, chociaż żyć bez niej nie mogą, bo ukrywanie talentu byłoby jeszcze cięższe. Obserwowałam pewne różnice, bo moje badania nie były ciężkie, natomiast ja stopniowo i systematycznie – tak. Wiadomo, że początki są trudne. Niestety całą moją karierę badawczą zrujnowała informacja, że nie tylko lato nadejdzie, ale że wszyscy ruszają nad morze. Woda i plaża czekają na wszystkich. To istna tragedia. Mój dotychczasowy dorobek badacza czekolady zmuszał mnie do refleksji, skąd ja teraz wezmę bikini, które sprosta efektom pandemicznych badań?

Eureka, a może zmienić obiekt działań badawczych?

Wiedząc, że nauka zaczyna się tam, gdzie dr Google nie udziela odpowiedzi, postanowiłam prześledzić z przymrużeniem oka historię najmniejszego stroju świata. Może ta praca pozwoli mi zaistnieć. Wspierając się czekoladą, wzięłam się do pracy. Pierwsze, co odkryłam, to słowa Herodota: „Gdy kobieta zrzuca odzienie, zrzuca i wstyd”. Tak, tego mi było trzeba, jestem za strojem kosmonauty na plaży tylko i wyłącznie z wyższych pobudek i czekoladowe następstwa nie mają tu nic do rzeczy.

Od kiedy ludzie mają problem ze strojami kąpielowymi?

Nie zawsze kostium kąpielowy był poszukiwany czy chociażby potrzebny. Ta część ludzkości, która rodziła się w tropikach, a jej kąpiel w wodach laguny była codziennością, żadnych kostiumów nie potrzebowała. Eskimos, który co prawda żywił się rybami, pływać się nie nauczył, bo kostium byłby dla niego wyrokiem. Przyczyną tego zjawiska nie były zresztą nigdy potrzeby egzystencjalne, ale te wyższego rzędu.

W czasach starożytnych łaźnie były dla bogatych. Średniowiecznymi kąpielami, a cóż dopiero plażowaniem, nie zawracano sobie głowy. Później lepiej nie było, krynoliny modnych strojów dworskich izolowały niemyte ciała od niepranych strojów. Nikt rozsądny nie naruszał tego stanu, a zdrowe wiejskie dzieciaki szalały w wodach strumyków jak je Pan Bóg stworzył. Jeśli już dama miała się wykąpać, to strojem kąpielowym przez wieki była długa lniana koszula.

Problem pojawił się, kiedy zaczęły być modne wyjazdy do wód. Arystokratów gorszyły nie tylko tańce, takie jak walc, ale przede wszystkim golizna. Pierwsze zwolenniczki plażowania i kąpieli morskich miały nader trudne zadanie, musiały być zakryte od stóp do głów. XIX wiek wraz z rozwojem kolei rozpoczął modę na podróżowanie i odwiedzanie kurortów. Każda szanująca się dama odbywała plażowanie w długiej do ziemi sukience z długimi rękawami, a pod nią miała pantalony. Dodatkowe wyposażenie stanowił parasol wraz z kapeluszem chroniący głowę przed słońcem i wachlarz dla ochłody. Czerniak nie groził, a na przegrzanie był wachlarz. Aby wejść do wody, przebierano się. Zakładano grube czarne pończochy, szerokie pantalony, wełnianą spódniczkę i oczywiście gorset. Włosy ukrywano w czepku ozdobionym falbankami. Dodatkową ochronę stanowiły ciężarki wszyte w brzeg spódniczki, aby utrzymać ją na odpowiednim poziomie. Może stąd wzięło się powiedzenie „z kamieniem do dna”.

Czas mijał i kończył się wiek XIX, zaczęto coraz częściej odchodzić od spódniczek kąpielowych na rzecz jednoczęściowych kostiumów kąpielowych. Nie były tak powycinane jak współczesne, choć historia odnotowała aresztowanie aktorki i pływaczki za zbyt wiele odsłaniający kostium. Igrzyska Olimpijskie w Sztokholmie 1912 roku, skądinąd najlepiej zorganizowane zawody nowożytnych olimpiad, dopuściły kobiety do zawodów pływackich i tu strój kąpielowy zastąpiono obcisłym body z getrami do pół uda. Feministki tamtych czasów bardzo dbały o uroki kobiecego ciała i robiły wszystko, aby je eksponować i coraz śmielej odsłaniać. Z pomocą przyszedł im postęp, nowe elastyczne materiały, biustonosze z fiszbinami zamiast gorsetów. Kostiumy kąpielowe jednoczęściowe zaczęły być coraz bardziej powycinane.

Gdy po złym przychodzi gorsze…

Twórca literatury amerykańskiej, Mark Twain, powiedział, że „jeśli się chce, by mężczyzna czy chłopiec pożądał danej rzeczy, należy ją jedynie uczynić trudno osiągalną”. Winę za tortury pierwszych plażowiczek ponoszą mężczyźni, ale szaleństwo golizny to już sprawa obopólna, choć coraz bardziej rozbierano już tylko kobiety. Szaleństwo rozbierania przerwały kolejne wojny światowe, po których ludzkość nie nauczyła się zbyt wiele. Już w 1946 roku na plaży w Cannes zaprezentowano dwuczęściowy kostium kąpielowy ochrzczony mianem atomu, jako najmniejszego stroju świata, a już za rok francuski inżynier stworzył jeszcze mniejszy kostium, nazwany bikini. Różnica sprowadzała się do wycięcia tego, co teoretycznie już się wyciąć nie dało. Niewiele starszy od Twaina Jean Cocteau, poeta dramaturg, a w końcu i reżyser filmowy pisał, że dawniej kobiety piersiami karmiły niemowlęta, a dziś producentów filmowych.

Monokini, które niektórzy nazwali rewolucją seksualną, to tak naprawdę zastąpienie dwuczęściowego kostiumu samymi majtkami z wysokim stanem i sznureczkiem wiązanym na szyi, poprowadzonym między piersiami. W 1964 roku wprowadzono stringi zamiast majtek. Był to strój zaprojektowany ćwierć wieku wcześniej dla pań pracujących w nocnych klubach. Kolejne pomysły dotyczyły między innymi opalania się topless. Mody dla nudystów nie tworzono.

lekko amerykanskie Bikini400

Pandemiczny zawrót głowy

Moje pierwsze marzenia badawcze nad delicjami czekoladowymi mogłam realizować niezależnie od rozwoju pandemii, bo sklepów spożywczych nie zamknięto nam ani na chwilę. Fakt, nie należało w nich bywać często i długo, dlatego zawsze musiałam robić zapasy, które mi zresztą przedziwnie szybko topniały. Zgodnie z powiedzeniem: im dalej w las, tym więcej drzew, drugi obiekt badań naukowych był trudniejszy. Długo zamknięte, ale dzisiaj wszystkie wzięte domy mody mają w swej ofercie kostiumy plażowe jedno- i dwuczęściowe, mniej lub bardziej poodsłaniane. Przy wprowadzaniu kolejnych wariantów plażowej mody zawsze pojawiały się protesty różnych środowisk, mniej lub bardziej słyszalne. Dzisiaj nie zostało już wiele do odkrycia. Kostiumy są produkowane z coraz lepszych materiałów, gładkie i kolorowe, tworzone przez najlepszych projektantów, ale nie ma już czego im ujmować, prawie wszystko pozostaje odkryte. Może dlatego coraz więcej klientek wybiera kostiumy jednoczęściowe, aby pozostawić choćby cień szansy na domysły, co za cukierek kryje się w tym kolorowym opakowaniu. Patrząc na bawiące się w morzu młode muzułmanki zakryte od stóp do głów i słuchając ich radosnych głosów można zwątpić, czy bikini to osiągniecie naszej cywilizacji. Może warto zasłaniać nie tylko usta maseczką, ale i nieco więcej, szczególnie naszych pandemicznie zaokrąglonych kształtów?

Aleksandra Zasimowicz
siostra lekarki

GdL 8_2020