Nie tylko Anna Frank

Alicja Barwicka

Nie tylko Anna Frank

Oboz koncentracyjny dziewczeta

Niemiecki obóz koncentracyjny dla dziewcząt

Źródło ilustracji:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kinder-KL_Litzmannstadt

Liczba żydowskich ofiar Holocaustu jest szacowana na prawie 6 milionów, chociaż dokładne dane nie są znane z powodu braku kompletnej ewidencji oraz systematycznego niszczenia archiwów i zacierania śladów przez władze niemieckie w obliczu klęski wojennej. Jedną trzecią tej liczby, czyli około 2 miliony, stanowiły dzieci. Liczba polskich Żydów wśród ofiar zagłady szacowana jest według różnych źródeł na 2,6 miliona do 3,3 miliona osób. Wśród żydowskich dzieci którym Holocaust zabrał życie, a przedtem dzieciństwo była Anna Frank. Dzisiaj jej losy zna cały świat za sprawą pisanego przez 2 lata (12 czerwca 1942 – 1 sierpnia 1944) pamiętnika. Urodziła się 12 czerwca 1929 we Frankfurcie nad Menem. Po dojściu do władzy Hitlera, cała rodzina w roku 1934 przeniosła się do Amsterdamu, ale i tam po zajęciu Holandii rozpoczęły się prześladowania Żydów. Kiedy w lipcu 1942 roku rodzina została ostrzeżona, że grozi jej wywózka do obozu koncentracyjnego, ojciec z pomocą swoich pracowników zorganizował kryjówkę w dawnej oficynie budynku, w którym znajdowała się siedziba jego firmy. Rodzina wraz z kilkorgiem znajomych osób mieszkała tam od 6 lipca 1942 do 4 sierpnia 1944 roku. Niedługo przed zamieszkaniem w kryjówce Anna dostała na 13 urodziny pamiętnik i od tego dnia zaczęła go systematycznie prowadzić opisując trudną codzienność otaczającego ją świata zamkniętego na niewielkiej przestrzeni w odizolowanej części budynku. Przytacza codzienne zdarzenia, drobne sprzeczki między mieszkańcami kryjówki, smutki i radości oraz pojawiające się u niej samej pierwsze oznaki zainteresowania chłopcami. Treść pamiętnika jest kierowana do nieistniejącej przyjaciółki Kitty, bo na przyjaciółkę realną z powodów oczywistych szans raczej nie było. To jej nastoletnia Anna zwierza się ze swoich marzeń i wspomina beztroskie lata przedwojennego dzieciństwa. Przekaz zapisków ukazuje wrażliwą, wchodzącą dopiero w życie dziewczynkę i mimo tragicznego położenia mieszkańców kryjówki jest optymistyczny, pełen nadziei autorki na poprawę sytuacji. Niestety 4 sierpnia 1944 roku, po wydaniu Niemcom miejsca kryjówki przez (prawdopodobnie) żydowskiego notariusza, cała rodzina została przewieziona do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, a 28 października lub 1 listopada 1944 roku Anna wraz z siostrą trafiły do obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen. Najpierw w obozie Auschwitz-Birkenau zginęła matka, potem zmarła siostra Anny - Margot. Piętnastoletnia Anna zmarła na tyfus w lutym 1945 roku. Pamiętnik dziewczynki przechowany przez Holenderkę Miep Gies został opublikowany po wojnie przez ojca Anny Ottona Frank`a, który jako jedyny z rodziny przeżył obóz koncentracyjny.

Przykłady z mojej najbliższej Rodziny – Gerwuś, Basia, Jadzia i Alicja

Żadne z tej czwórki polskich dzieci zamieszkujących przed wojną Bydgoszcz (Gerwuś, Basia i Jadzia) i Poznań (Alicja) w dniu wybuchu wojny nie było pełnoletnie. Gerwuś miał lat 17, Basia –blisko 16, a Jadzia  oraz ich cioteczna siostra Alicja - po 14. Zgodnie z wprowadzonym przez niemieckiego okupanta obowiązkiem przymusowej pracy – cała czwórka została do takiej pracy skierowana.

Basia 1

Basia

Alicja stare zdjecie

Alicja

Gerwus 2

Gerwuś

Gerwus

Gerwuś z rodzeństwem

Gerwuś przed wojną był spokojnym, wrażliwym chłopcem, rozmiłowanym w literaturze i bardzo związanym z rodziną. Nigdy nie pracował fizycznie, tymczasem tuż po rozpoczęciu wojny zesłano go pod Szczecin do pracy w wielkim gospodarstwie rolnym, gdzie nie tylko musiał wykonywać najcięższe prace fizyczne, ale był bity, głodował i marzł. Osłabiony fizycznie, osamotniony w obcym, wrogim środowisku szybko zakaził się gruźlicą. Uciekł z tego miejsca, ale ostatecznie i tak pokonała go gruźlica i zmarł w Warszawie 23 listopada 1941 roku. Basia przed wojną rozczytywała się w poezji, sama pisała wiersze i zbierała fotografie ówczesnych gwiazd filmowych, jako, że marzyła o zostaniu aktorką. Ona również nigdy nie pracowała fizycznie. Już na początku wojny  trafiła do Elbląga do prowadzenia dużego gospodarstwa, gdzie każdego dnia wykonywała ciężkie prace fizyczne. By ogrzać wielki dom gospodarzy musiała narąbać drewna i wczesnym rankiem rozpalić piece. Po latach wspominała czerwone zabarwienie wody w balii, kiedy ręczne pranie połączone z tarciem na tarze bardzo zabrudzonej roboczej odzieży wiązało się nie tylko z rozległymi uszkodzeniami skóry rąk i bólem fizycznym, ale i z lękiem, by nie otrzymać kary za zafarbowanie na czerwono pranej odzieży. Jadzia w dniu wybuchu wojny miała tylko 14 lat i była dziewczynką niezwykle energiczną, wesołą, rozśpiewaną, roztańczoną i wymyślającą każdego dnia „na poczekaniu” trzymające w napięciu domowników historie, co do których nie bardzo było wiadomo, czy aby nie wydarzyły się naprawdę – z takim przekonaniem i ekspresją były relacjonowane. Tak, jak jej o rok starsza siostra, chciała zostać aktorką lub piosenkarką. Na mocy skierowania do przymusowej pracy trafiła do bydgoskiej fabryki obuwia „Leo”, gdzie robocza dniówka wypełniona co do minuty fizyczną pracą wynosiła 12 godzin. Praca była ciężka. Razem z równolatkami porządkowały hale fabryczne, przyległy teren i pomieszczenia biurowe. Z części produkcyjnej trzeba było wynosić ponad dwudziestokilogramowe pojemniki z odpadami przemysłowymi. Opary klejów i wielu innych drażniących substancji chemicznych powodowały nieustanny ból głowy, nudności, a czasem wymioty, co wiązało się z otrzymaniem dodatkowej kary za zabrudzenie pomieszczenia. Kary były zresztą za wszystko, nawet za minimalne opóźnienie spowodowane chociażby próbą założenia prowizorycznego opatrunku na ciągle kaleczone ręce. Dziewczynka była nieustannie głodna. Wracała do domu tuż przed godzina policyjną, gdzie zastawała jedynie zapłakane i też głodne trzy młodsze siostry w tym jedną niespełna roczną. Tata się ukrywał, a mamę w wyniku  łapanki aresztowano i przewieziono do więzienia we Wronkach. Dzieciom pomagały sąsiadki. Alicja miała też tylko 14 lat, kiedy wybuchła wojna. Była dzieckiem spokojnym, nieśmiałym i marzyła tylko o tym, by jak najwięcej czasu spędzać w poznańskich bibliotekach, gdzie można było nie tylko pożyczać książki do domu, ale też zaczytywać się do woli na miejscu na terenie czytelni. Chłonęła zwłaszcza książki historyczne i przygodowe, wcielając się w rolę wielu literackich bohaterów. Nie znała wsi. Już w pierwszych godzinach wojny na poznańskiej ulicy został przez Niemca zastrzelony jej tata. Wtedy zrozumiała czym jest wojna.

Bezradna mama z Alicją i jej młodszą siostrą Halinką znalazły schronienie na wsi u życzliwej rodziny. Chociaż było bardzo biednie, to jednak były razem, ale i tu dosięgło dziewczynkę niemieckie prawo robót przymusowych. Pracowała w sąsiedniej wsi, w wielkim rolnym gospodarstwie, gdzie do jej zadań należało między innymi palenie w piecach, pranie odzieży licznej rodziny właścicieli oraz sprzątanie obór i wyrzucanie obornika. Była często głodna, cierpiała fizycznie i psychicznie. O szczegółach swojej pracy przez wiele lat nie była w stanie mówić. Kiedy tylko wracały wspomnienia - zaczynała płakać, zasłaniała rękami oczy i nie odpowiadała na pytania.

#

Takich dzieci w okresie II wojny światowej nie tylko w Polsce były tysiące. Część zginęła, część została osierocona. Nie mają muzeów swojego imienia, ale pamiętają o nich ich rodziny niezależnie od upływającego czasu.

Oby współczesne dzieci nie musiały nigdy zetknąć się z tak okrutnymi zbrodniami i mogły się cieszyć beztroskim dzieciństwem oraz wspaniałym młodzieńczym okresem wchodzenia w dorosłość.

Alicja Barwicka

GdL 9/2023