Kto "bawi się w doktora" i dlaczego to czyni?

Dr n. med. Krystyna Knypl

Ilość osób, które nie dostały się na medycynę lub nie miały dość odwagi aby przystąpić do egzaminu wstępnego, w ostatnich latach wzrasta lawinowo. Biedacy nie mają zaspokojonej nieuleczalnej potrzeby bycia lekarzem, przypominają sobie z dzieciństwa "zabawę w doktora" i bawią się w nią na całego. No bo dziś w Sielance jest zabawa... (https://www.youtube.com/watch?v=tDR5spFWBqw).

Stetoskopy rozmyte

Nie wszystkie dziecięce zabawy są bezpieczne i osoby dorosłe powinny reagować poprzez zakaz takich niebezpiecznych form zaspokajania niespełnionych marzeń ludzi nie dość zdolnych, odważnych i wytrwałych aby kroczyć trudną drogą życiową jaką jest wykonywanie zawodu lekarza.

Jako "osoba starsza niż PRL", jak to niedawno uroczo określiła mnie pewna młoda dama oraz osoba, której dyplom lekarza ma 55 lat czuję się zobowiązana do zabrania głosu na ten ważny temat obecny w przestrzeni publicznej.

Zawody lekarza oraz lekarza dentysty należą do tzw. zawodów licencjonowanych, co oznacza, że oprócz dyplomu ukończenia wydziału lekarskiego / stomatologicznego trzeba mieć PWZ czyli Prawo Wykonywania Zawodu. Niedobór osób z PWZ generuje różne akcje próbujące wyrównać te dotkliwe braki. Powoływane są różne rady medyczne w których są przedstawiciele bardzo różnych zawodów. W jednej z takich rad  znalazł się   między innymi hydrolog oraz teolog. Rozumiemy ten wybór! Hydrolog będzie doradzał jak lać wodę , a teolog modlił się, aby wszystko poszło dobrze i  żeby na wiosnę nie było powodzi, bo jak się zdarzy, to popłyną wszyscy...

Okres pandemii sprzyjał nie tylko namnażaniu się wirusów, ale także biedaków z przymusem "zabawy w doktora". Sprzyjało temu zapotrzebowanie ludzi na wiedzę, a jeżeli była ona podawana przez kogoś tytułującego się doktorem nauk medycznych albo doktorem habilitowanym nauk medycznych to żadnemu czytelnikowi nie przyjdzie do głowy, że ktoś tak utytułowany nie jest lekarzem.

Prawo do uzyskania stopnia naukowego doktora nauk medycznych w czasach moich studiów doktoranckich (lata 70 te) przysługiwało jedynie absolwentom wydziału lekarskiego oraz stomatologicznego. Nie mieli prawa do tego stopnia absolwenci farmacji, biologii, weterynarii i podobnych wydziałów. Z czasem zapotrzebowanie na posiadanie doktorantów wzrosło wśród wielu pracowników naukowych w związku z chęcią zostania doktorem habilitowanym oraz profesorem. Zmieniono przepisy, absolwenci różnych wydziałów mogli zostać doktorami nauk medycznych i nastąpił wysyp znawców medycyny. Nie jest to jedyna niekorzystna zmiana w medycynie.

Robotyzacja medycyny

Chciwy menedżeryzm zawładnął współczesną medycyną i chce on aby lekarze pracowali jak roboty pod dyktando programów informatycznych, które próbuje się im wdrukować do głów. Program wzmacniają "wytyczne" oraz wypowiedzi "ekspertów". Więcej na ten temat pod linkiem

https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/2015-10-17-19-30-11/1625-kto-mianuje-ekspertow-na-ekspertow

Sztuczna inteligencja w nieodległej przyszłości będzie królować w medycynie. Jest wielka promocja tej Sztucznej Dziuni z dostawą do domu czyli do każdego naszego komputera lub komórki. Dziunię tę możemy nazwać Sztucznym Mózgiem. Dlaczego inne sztuczne narządy z obszaru głowy (sztuczna szczęka, sztuczne oko) nie mają takiej intensywnej promocji jak ona? Dlaczego sztuczna szczęka i sztuczny odbyt są wstydliwie przemilczane w mediach, a sztuczna inteligencja jest trendyNie każdy musi myśleć, ale każdy musi jeść oraz wydalać niestrawione resztki pokarmowe, więc może wymienione wcześniej dwa sztuczne elementy przewodu pokarmowego zasługują na bardzie pozytywną promocję.

Czy sztuczna inteligencja wszystko może i zastąpi nas lekarzy w każdej kwestii i każdej czynności? Czy będzie stwierdzała zgon pacjenta? A może ten obowiązek będzie powierzony "ekspertom" bez PWZ - wszak znają się na tylu kwestiach związanych z medycyną...

Zgodnie z obowiązującymi przepisami zgon pacjenta może stwierdzić tylko i wyłącznie lekarz mający czynne PWZ. Przydzielono w 2022 roku to uprawnienie pielęgniarkom, ale nie słychać aby realizowały go w praktyce.  Nie może tego zrobić żaden "ekspert", wirusolog, immunolog, biolog, biotechnolog, nawet gdy ma tytuł profesora. Co więcej nikt z przedstawicieli tych zawodów nie  kwapi się do zabiegania o prawo do stwierdzania zgonu człowieka. Jak to się dzieje, że całe życie w sprawach naszego zdrowia mogą doradzać przedstawiciele najróżniejszych zawodów, ale zgon może stwierdzić tylko i wyłącznie lekarz? Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym osobliwym paradoksem?

Wirusolog - kto ma prawo posługiwać się takim tytułem?

Pandemia stała się złotym okresem nie tylko dla producentów szczepionek oraz respiratorów, ale także dla osób cierpiących na potrzebę "zabawy w doktora". W mediach społecznościowych pojawiły się osoby tytułujące się "wirusolog", nazwa często dodatkowo wzmocniona jest stopniem doktora habilitowanego lub  tytułem profesora. Ostatnio pojawiły się bardzo niebezpieczne elementy  "zabawy w doktora" polegające na deprecjonowaniu dokumentu prawnie obowiązującego jakim jest CHPL. Żadne doniesienie naukowe nie jest prawnie obowiązujące,  niezależnie od tego kto go napisał,  czy było recenzowane i gdzie było opublikowane. Świat nauki nie jest tożsamy z praktyką lekarską. 

Wirusologia jest jednym z działów mikrobiologii lekarskiej (https://pl.wikipedia.org/wiki/Mikrobiologia_lekarska), która jest jedną ze specjalizacji lekarskich. Program tej specjalizacji lekarskiej jest bardzo obszerny, więcej tu https://www.cmkp.edu.pl/wp-content/uploads/akredytacja2018/0716-program-1.pdf

Tak więc osoby nie mające tytułu lekarza oraz odbytego szkolenia i zdanego egzaminu specjalizacyjnego nie powinny posługiwać się tytułem "wirusolog", mimo iż mogą mieć do czynienia z badaniem wirusów.  Jeżeli  przygotowuję posiłki to mam do czynienia z kuchnią, ale nie znaczy, że jestem kucharką lub określając bardziej postępowo kuchniologinią ;)

Zadanie dla Naczelnej Izby Lekarskiej 

Nasz samorząd zawodowy, który w ostatnim okresie dużo uwagi poświęca jakości szkolenia na nowych uczelniach medycznych, powinien równie aktywnie dbać o właściwe nazewnictwo zawodowe oraz szacunek dla posiadanych przez nas stopni i tytułów. Nie wolno tolerować takich treści jak "kardiolog - w trakcie specjalizacji"  lub "rezydent kardiologii"  umieszczanych na pieczątkach lub w ogłoszeniach o miejscu pracy.

Kardiolog to lekarz, który odbył szkolenie specjalizacyjne oraz zdał pomyślnie egzamin. Osobiście mam doktorat z kardiologii oraz wiele publikacji w naukowych, ale nie uważam abym miała prawo pisać o sobie per "dr n. med. Krystyna Knypl, kardiolog" i oczywiście nigdzie tak nie piszę.

W nowelizowanym Kodeksie Etyki Lekarskiej powinien znaleźć się paragraf o ochronie tytułu zawodowego lekarza. Tak widzę jego treść:

Lekarz napotkawszy w przestrzeni publicznej osobę nie mająca PWZ i posługującą się nienależnym tytułem sugerującym, że jest lekarzem powinien zawiadomić taką osobę o naruszeniu przez nią przepisów prawa oraz zachęcić do zaprzestania posługiwania się nienależnym tytułem zawodowym. W przypadku braku reakcji ze strony osoby posługującej się nienależnym tytułem lekarz powinien powiadomić Naczelną Izbę Lekarską, która powinna podjąć odpowiednie kroki na drodze prawnej zapewniające zaprzestanie tego procederu.

Podsumowanie

Współczesny świat, nie wykluczając medycyny, zabrnął w ślepą uliczkę wypełnioną chciwością, kłamstwem, przemocą psychiczną oraz fałszem. Ta nieciekawa uliczka ma się dobrze w dużej mierze dzięki mediom społecznościowym oraz przyzwoleniu na obecność fake newsów w naszym życiu. Znana melodia "Money, money" z filmu "Cabaret" zdaje się być hymnem w medycynie współczesnych czasów. Czy ludzkość znajdzie drogę wyjścia z tej nieprzejezdnej drogi? Oby tak było!

Plik:Krystyna-knypl-z-zielona-sluchawka-lek200.jpg

 Dr n. med. Krystyna Knypl

GdL 9/2023